Rokuś poddał się dzisiaj o godzinie 10.20. Był już wykończony. Zmarł u mnie na kolanach - w cieple, był głaskany, mówiłam mu,że go kocham...
Jestem załamana. Był pięknym malutkim kocurkiem. Będzie mi go brakować. Siedzę i ryczę. Mam nadzieję,że mój Rokuś jest teraz w niebie z innymi kotkami. Żałuję,że nie miał okazji przeżyć swojego życia w inny sposób. Ale przynajmniej podarowałam mu tydzień szczęśliwego życia, z dala od schroniskowych klatek...:(
Jedyne co mnie pociesza to to,że maluch nie odchodził w samotności. Byłam przy nim do samego końca i jeszcze dłużej. Teraz jest szczęśliwy za tęczowym mostem i nic go nie boli. Nie cierpi. Biega sobie i skacze-tak bardzo to lubił.
Roki kochanie, tęsknię. Pozostaniesz w moim sercu na zawsze. Kiedyś się zobaczymy!
:(
mój kochany Rokuś.[*]
Przykre ... :( trzymaj się ciepło
OdpowiedzUsuńZajrzałam tutaj zupełnie przez przypadek i jak to przeczytałam to aż się łezka w oku zakręciła.. to bardzo smutne, ale teraz na pewno jest mu dobrze.
OdpowiedzUsuńZa Tęczowym Mostem wszystkim stworzeniom jest lepiej :) Sama kilka lat temu musiałam uśpić dwie male, urocze kotki z powodu choróbska - było to dla mnie wstrząsające i niesprawiedliwe. Wiem jak możesz się czuć. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńOjej aż mi się łzy w oczach pojawiły, nie wyobrażam sobie straty mojego ukochanego psa ale wiem że kiedyś sie to stanie tym bardziej że on ma już 8 lat ;/
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Jestem bardzo wrażliwa w stosunku do zwierząt, więc wiem co czujesz.
OdpowiedzUsuńPamiętam te dni, kiedy odchodziła moja sunia. Współczuję z całego serca.